W poszukiwaniu śniegu i wolności, trafiłem do Szwajcarii



Ten sezon jest trudny i ciężko powiedzieć jak dalej się potoczy. Zamknęli nam wyciągi, a zima nas nie rozpieszcza serwując permanentną jesień.




Plucha, deszcz, temperatura sporo na plusie… Ile czasu snowboardzista może czekać na ukochany śnieg? Dlatego też, gdy pojawiła się możliwość wyjazdu do Szwajcarii, nie wahałem się ani chwili. Oczywiście, jak większość osób, przez zamęt medialny miałem wątpliwości czy nie będzie problemów na granicy – jednej lub drugiej. A może czy gdzieś po drodze nie będą wymagać od nas testów? Tymczasem, na moje szczęście, nic z moich obaw się nie sprawdziło. Tego, że na granicy Polsko-Niemieckiej nie będzie nikogo byłem pewien. Jednak bardziej się obawiałem liczenia osób na kolejnym przejściu, czyli granicy Niemiecko-Austriackiej. Podobno są tam jakieś limity. Jednak i tym razem nie było problemu. Co prawda zrobili tam zwężenie, ale miła pani zapytała się tylko dokąd jedziemy. Gdy usłyszała, że naszą metą jest Szwajcaria, nie była już zainteresowana dalszą rozmową z nami. Tym sposobem została jeszcze tylko jedna, prawdziwa granica, czyli Szwajcarsko-Austriacka. Tutaj czekało na nas kolejne miłe zaskoczenie – nikt nas nawet na chwilę nie zatrzymał!

W każdym szwajcarskim kantonie są nieco inne obostrzenia i zasady.
W ośrodkach obowiązują limity, choć nie są one jakoś przesadnie niskie. Na przykład gdy masz wykupiony karnet tygodniowy, to w ogóle nie ma się czym martwić. Problem może pojawiać się jedynie w weekendy, ale dotyczy on w zasadzie ludzi, którzy przyjeżdżają tylko na ten czas.
Na terenie ośrodków wszystkie punkty gastronomiczne są zamknięte, ale można zamówić na wynos. Właściwie nie jest to jakiś problem, ponieważ można sobie usiąść gdzieś z boku i zjeść na łonie przyrody. Dla nie których problem może okazać się brak piwka, czy innych procentowych rozgrzewaczy, ale jeżeli jesteś tego świadom, to możesz się do tego przygotować zaopatrując się na przykład w piersiówkę. Dobra informacja jest taka, że podobno od 3 stycznia napoje alkoholowe wrócą na stoki.
Przy wyciągach, przynajmniej tutaj w Laax, zatrudniona jest ochrona, która pilnuje żeby każdy miał maskę na twarzy podczas stania w kolejce do wyciągu i wjazdu na górę. Nie mniej jednak, jest to cena, którą każdy nas by zapłacił, by móc jeździć na desce. Więcej obostrzeń nie ma.
Podsumowując, jeśli możesz sobie pozwolić na wyjazd do Szwajcarii, który w styczniu nie jest dużo droższy niż inne, obecnie zamknięte kierunki, to chyba nie ma sie nad czym zastanawiać! Być może nigdy nie byłeś w Szwajcarii, więc potraktuj to jako zaproszenie i świetną okazję, by wreszcie tam pojechac 🙂
Bo żeby jeździć, to trzeba tylko chcieć i móc!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *